W spotkaniu, jakie odbyło się 27 września w Starostwie Powiatowym w Starachowicach uczestniczyli przedstawiciele wszystkich niemalże służb odpowiedzialnych za bezpieczeństwo w powiecie starachowickim, a więc policji, straży pożarnej, prokuratury, Powiatowej Inspektoratu Nadzoru Budowlanego, Powiatowej Stacji Sanitarno – Epidemiologicznej, ale także Wydziału Nieruchomości, Rolnictwa, Leśnictwa i Ochrony Środowiska czy Zespołu ds. Ochrony i Zarządzania Kryzysowego w powiecie. Obecny był również wiceburmistrz Wąchocka, na którego terenie znajduje się zakład, który już po raz drugi w przeciągu 1,5 tygodnia stał w ogniu.
Pożar, który wybuchł tu w poniedziałek, 26 września jest niewątpliwie największym, z jakim w tym roku walczą strażacy w naszym regionie. Do akcji ratowniczo – gaśniczej zaangażowane zostały służby ze wszystkich powiatów, z wyłączeniem pińczowskiego. Na miejscu pracują też ochotnicy. Sytuacja jest o tyle poważna, że w zakładzie składowane były odpady. Zgodnie z decyzją starosty starachowickiego z 17.11.2014 mogło być tam zbierane 31 rodzajów, innych niż niebezpieczne (głównie tektury oraz tekstyliów) ale wyłącznie w kontenerach na placu lub w hali magazynowej, a ich magazynowanie, podobnie jak izolingu (produkt powstały z przetwarzania odpadów) mogło odbywać się tylko w hali po uzyskaniu pozwolenia na użytkowanie obiektu. Jak okazało się jednak kilka dni temu, właściciel uzyskał też pozwolenia w Urzędzie Marszałkowskim w Kielcach na gospodarowanie odpadami w związku z eksploatacją zakładu przetwarzania sprzętu elektrycznego i elektronicznego oraz instalacji do produkcji izolingu, na mocy którego mógł zbierać aż 826 rodzajów odpadów, w tym też odpady niebezpieczne. Mógł więc posiadać każdy niemalże rodzaj odpadu niebezpiecznego, co budzi uzasadnione obawy służb powiatowych, zwłaszcza że podczas poprzedniej akcji ratowniczo – gaśniczej strażacy naleźli na miejscu ok. 120 beczek z bliżej niezidentyfikowaną substancją.
Wciąż nie wiadomo jakie substancje i w jakiej ilości mogły przedostać się do powietrza, gleby czy wody. Ani pracownicy Wydziału Nieruchomości, Rolnictwa, Leśnictwa i Ochrony Środowiska w Starostwie Powiatowym ani też inspektorzy Powiatowej Stacji Sanitarno – Epidemiologicznej nie mają narzędzi aby wykonać takie badania. Możliwości takich też nie ma grupa ratownictwa chemicznego Państwowej Straży Pożarnej, która wedle dzisiejszego komunikatu Świętokrzyskiego Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska miała wykonać takie pomiary, czemu zaprzeczył dzisiaj stanowczo zastępca komendanta powiatowego PSP w Starachowicach. Możliwości takie ma prawdopodobnie tylko WIOŚ. Na chwilę obecną służby starosty ani też inne podmioty nie sygnalizują, że doszło do skażenia. W świetle zgromadzonych materiałów oraz opinii służby starosty uważają, że oba zdarzenia, zarówno to z 16 jak i z 26 września, uznać należy za poważną awarię w myśl ustawy Prawo Ochrony Środowiska, a nie wypadek, jak próbuje je kwalifikować Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska.
Obydwa zdarzenia spełniają wszystkie wymogi definicji „poważnej awarii”, która odnosi się m.in. do emisji czy pożaru, powstałych w trakcie procesu przemysłowego lub magazynowanie, w których występuje jednak lub więcej niebezpiecznych substancji, prowadzących do natychmiastowego powstania zagrożenia życia lub zdrowia ludzi lub środowiska. Zgodnie z ustawą o odpadach to właściciel odpadów ponosi koszty gospodarowania nimi i jest odpowiedzialny za ewidencję oraz właściwe i bezpieczne dla ludzi i środowiska ich gromadzenia i magazynowanie. Wobec braku informacji o rodzajach i ilości magazynowanych odpadów nie można mówić tu o wypadku. W trosce o środowisko i z obawy przed dalszym niekontrolowanym zagrożeniem, Powiat będzie domagać się od WIOŚ wydania decyzji o natychmiastowym wstrzymaniu działalności zakładu. Za taką decyzją przemawia też brak informacji od właściciela instalacji o gromadzonych odpadach, zwłaszcza tych niebezpiecznych.
Napisz komentarz
Komentarze