Dwa pożary, które w odstępie 1,5 tygodniowym wybuchły w Centrum Odzysku i Recyklingu Starachowice na ulicy Elaboracja w Wąchocku, mogą się okazać groźniejsze, niż się wydawało.
Straż pożarna informowała o gaszeniu w obu przypadkach tylko starych ubrań. Ale czy przy tej okazji nie spaliły się tam jeszcze substancje niebezpieczne dla środowiska i ludzi? Wątpliwości pojawiły się dlatego, ponieważ Starostwo Powiatowe w Starachowicach ustaliło, że właściciel firmy uzyskał pozwolenie od marszałka województwa świętokrzyskiego na składowanie także odpadów niebezpiecznych. W sprawie pożarów na Elaboracji starosta zwołał sztab kryzysowy. O wynikach jego pracy poinformował na wczorajszej sesji Rady Powiatu w Starachowicach.
Właściciel spalonego zakładu uzyskał od starostwa w Starachowicach pozwolenie na gromadzenie 31 rodzajów odpadów uznanych za bezpieczne, głównie tektury i tkanin. Miał jednak prawo przechowywać na terenie spółki także substancje niebezpieczne.
Starosta podkreślił, że już w czasie pierwszego pożaru w wąchockim zakładzie spłonęły beczki z niezidentyfikowaną substancją.
Radny Cezary Berak pytał o to, co w sprawie pożaru nurtuje społeczeństwo.
Z wyjaśnień starosty wynika, że dziś nie jest możliwa odpowiedź na pytanie, czy pożar na ulicy Elaboracja zatruł powietrze, lub glebę.
Napisz komentarz
Komentarze