Chrzęst włóczni i miecza po drewnianych tarczach, uniki walczących, którzy wysilają cały spryt, by uchronić się przed śmiercią z ręki przeciwnika. Potykają się ze sobą zakuty w metalową zbroję legionista i prymitywnie uzbrojony osadnik z Gór Świętokrzyskich, który broni swojej wioski przed najeźdźcami z Imperium Rzymskiego.
Tak najprawdopodobniej wyglądało życie ludności zasiedlającej dolinę rzeki Kamiennej w okresie tzw. wpływów rzymskich, czyli na początku naszej ery. Mógł je zaobserwować każdy, kto wczoraj i dziś odwiedził plenerową imprezę historyczną „Żelazne Korzenie”, promującą górniczo - hutnicze tradycje Starachowic i okolic. Na zwiedzających czekały tematyczne stanowiska oddające różne aspekty życia rdzennych mieszkańców ziemi świętokrzyskiej.
Codzienność naszych pradziadów wypełniała nie tylko walka z Rzymianami. W czasie pokoju poświęcali się swojemu sztandarowemu zajęciu: wytopie żelaza w prymitywnym piecach nazywanych dymarkami. Metal, który w ten sposób uzyskiwali był uważany za tak dobrej jakości, że kupowało go nawet Imperium Rzymskie, najpotężniejsze państwo ówczesnego świata. W tamtych czasach żelazo było cenione nawet bardziej niż złoto. Jego produkcję prezentowano na stanowisku hutniczym obsługiwanym przez przedstawiciela Świętokrzyskiego Stowarzyszenia Dziedzictwa Przemysłowego z Kielc.
Na archeopikniku zrekonstruowano ponadto życie w obozie żołnierzy Cesarstwa Rzymskiego. Można w nim było zapoznać się z technikami walk legionistów, zobaczyć elementy uzbrojenia i poznać ich nazwy.
Na zwiedzających czekało również stanowisko gladiatorów, czyli niewolników szkolonych do walk na arenach w starożytnym Rzymie.
„Żelazne Korzenie” organizowane są głównie z myślą o wycieczkach szkolnych z całej Polski. Tegoroczna edycja cieszyła się wyjątkowo dużym zainteresowaniem, imprezę odwiedziło prawie 1100 osób. Odtworzenie starożytnych realiów było możliwe dzięki zaangażowaniu grup rekonstrukcyjnych m.in. z Kielc, Lublina i Krakowa.
Napisz komentarz
Komentarze