Kochani, Jestem w domu z rodziną i czuję się bardzo dobrze??. Dziś minął równy miesiąc, odkąd z wirusem znalazłem się w szpitalu. Moje leczenie trwało dość długo. Czeka mnie jeszcze leczenie domowe. Jestem szczęśliwy, że udało mi się z tego wyjść. Miałem wiele czasu na myślenie. Dotąd byłem dzieckiem szczęścia. Nigdy w życiu poważnie nie chorowałem, nie byłem w szpitalu. Pracę lekarzy, pielęgniarek, obsługi znałem przede wszystkim z ludzkich opinii i filmów. Dziś z perspektywy własnego doświadczenia muszę przyznać, że to prawdziwi bohaterowie. Jestem tym wszystkim ludziom naprawdę wdzięczny?. Adres: „Kielce Radiowa 7”, choć będzie mi się kojarzył z trudnym czasem choroby, to również z dobrymi, dającymi nadzieję ludźmi.
Dziękuję rodzinie, bez której nie dałbym rady stanąć na nogi❤️. Dziękuję wielu osobom, przyjaciołom, znajomym i nieznajomym, którzy wspierali mnie każdego dnia „bombardując” telefonami, sms, czy na profilach społecznościowych?. Słowo i wyczuwalna, autentyczna ludzka życzliwość mają olbrzymią moc i dają siłę. A ta, konieczna do zwalczenia choroby, bierze się organicznie z nas, ale powstaje również w relacji z Panem Bogiem i z innymi ludźmi. I dzięki Wam tej siły mi nie zabrakło, choć były trudne momenty.
Wyszedłem ze szpitala odbierając ważną życiową lekcję. Zabrzmi banalnie: nikt z nas nie jest nieśmiertelny i nawet ci, którym nigdy w życiu nic nie dolegało, z dnia na dzień mogą stanąć na krawędzi. Dlatego warto cieszyć się życiem -każdym dniem, dbać o zdrowie, pielęgnować dobre relacje z innymi, rzetelnie pracować i mieć nadzieję w tych trudnych „beznadziejnych czasach”.Dziś dostałem kolejną szansę....
Napisz komentarz
Komentarze